Nieoficjalnie: Witek zastąpi Kuchcińskiego. Polityków łączy jedno - drogie podróże na koszt podatnika

Autor Michalina Kobla - 9 Sierpnia 2019

Elżbieta Witek od 4 czerwca 2019 roku pełniła funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji. Ten etap w zawodowym życiu polityk najpewniej się już kończy, gdyż PAP przekazała nieoficjalnie, że klub PiS zgłosi ją na stanowisko marszałka Sejmu, na którym zastąpi Marka Kuchcińskiego. Co ciekawe, z poprzednikiem łączy ją jedno - zamiłowanie do nietypowych podróży na koszt podatnika.

Do dymisji Marka Kuchcińskiego doprowadziły przede wszystkim informacje ujawnione w czasie afery samolotowej. Lista lotów marszałka za ok. 4 mln zł, w czasie których często towarzyszyła mu rodzina lub inni działacze Prawa i Sprawiedliwości, przelała czarę goryczy. 8 sierpnia, podczas konferencji prasowej z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, Kuchciński ogłosił, że złoży oficjalną rezygnację.

Na stanowisku ma go według nieoficjalnych doniesień mediów zastąpić Elżbieta Witek, dotychczasowa minister spraw wewnętrznych i administracji, która wcześniej pełniła między innymi funkcję rzeczniczki prasowej Prawa i Sprawiedliwości. Jej krótka kadencja na stanowisku szefowej resortu kojarzyć się może przede wszystkim z długą zwłoką przed wydaniem oficjalnego komentarza po aktach przemocy w czasie Marszu Równości w Białymstoku. Łącznie Witek pozostanie więc najpewniej ministrem jedynie przez nieco ponad dwa miesiące. 

Kuchciński rezygnuje. Tłumaczenia obozu władzy noszą znamiona manipulacji informacjami?Czytaj dalej

Elżbieta Witek i jej nietypowa podróż

Co ciekawe, Witek ma pewne wspólne punkty ze swym (najpewniej) poprzednikiem. Polityków cechuje bowiem zamiłowanie do naprawdę nietypowych podróży. Jesienią 2012 roku posłanka (wraz z dwoma innymi działaczami Prawa i Sprawiedliwości) przejechała taksówką ok. 460 km z Wałbrzycha do Warszawy. Każdy z polityków miał za transport zapłacić po 300 zł, które - jak donoszą dziennikarze licznych mediów - później oczywiście zostały im zwrócone przez Kancelarię Sejmu. Koszt ostatecznie ponieśli więc podatnicy.

Jak Elżbieta Witek tłumaczyła wówczas nietypową podróż? W rozmowie z Faktem polityk stwierdziła:

"Pociąg się zepsuł, nie było nawet miejsc siedzących, więc wie Pan – troje posłów już w tym wieku, w którym się nie wytrzyma 9 godzin. Nikt się nami nie zainteresował. Wzięliśmy więc taksówkę i przyjechaliśmy."

Następny artykuł
Nie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj antyfake.pl na: Google News