Malujący słoń.
Autor Piotr Burakowski - 15 Września 2020

Nie, słonie nie mają “naturalnego talentu” do malowania. Kulisy okrutnego procederu

W internecie pojawiają się filmy ze słoniami, niebywale inteligentnymi i empatycznymi stworzeniami, na których malują one za pomocą pędzla. Nie jest to jednak efekt “naturalnego talentu” słoni, gdyż stoją za tym brutalne metody tresury stosowane w Tajlandii, skąd pochodzą popularne nagrania – proceder dokładnie opisuje strona One Green Planet.

Istniejąca od 1984 roku międzynarodowa organizacja charytatywna ds. dobrostanu zwierząt Born Free twierdzi, że zdolności malarskie słoni to blef, a we wszystkim chodzi o pieniądze turystów odwiedzających Tajlandię. Born Free zwraca uwagę, że słonie muszą znosić miesiące przemocy fizycznej, by nauczyć się odpowiednio trzymać pędzel i malować kreski czy kwiaty.

Tresura słoni w celu nauczenia ich malowania.

| zrzut ekranu z One Green Planet |

Obrazy okupione cierpieniem

Co więcej, w ramach tresury zwierzęta bywają głodzone, krępowane i bite. Trwa to do momentu, aż podporządkują się całkowicie ludziom.

Born Free wskazuje, że pędzle dla słoni są tak skonstruowane, by wywoływać w zwierzętach strach i ból, zaś ruchy zwierząt często wymusza się przez pociąganie słoni za uszy lub nawet bolesne ukłucia. Wobec zwierząt, które nie malują tak, jak oczekiwałby tego człowiek, stosuje się kary.

Każdy ze słoni maluje pewien określony wzór, który odtwarza dzień po dniu. Celem, do którego dąży treser, jest to, żeby zwierzę malowało mechanicznie.

Pokazy, na których malują słonie, wyglądają natomiast tak, że kilka słoni, pod czujnym okiem tresera, stoi przed płótnami, a następnie każdy z nich maluje swoją wyuczoną pracę. Po tym następuje licytacja, zwycięski słoń otrzymuje zaś w nagrodę np. banany.

Dodajmy, że nagrania, na których widzimy malujące słonie, wzbudzają zazwyczaj bardzo pozytywne reakcje, co wynika z nieświadomości problemu.

Poprawa losu zwierząt w Polsce

Przypomnijmy, że PiS zapowiedział ważne zmiany w ramach ochrony zwierząt. Wszystko na skutek filmu "Krwawy biznes futerkowców" dziennikarza Onetu Janusza Schwertnera, w którym ujawniono koszmarne warunki panujące na największej fermie zwierząt futerkowych w Polsce.

Po publikacji dokumentu rząd przedstawił 8 września projekt "Piątka dla Zwierząt". 11 września trafił on do Sejmu, a w poniedziałek został skierowany do Biura Analiz Sejmowych.

Lista zmian jest długa, choć powtarza szereg postulatów PiS-owskiego projektu nowelizacji o ochronie zwierząt z 2017 roku. Mamy więc m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra, zakaz ich wykorzystywania w cyrkach, koniec prywatnych schronisk czy zakaz stałego trzymania psów na łańcuchach.

DZISIAJ GRZEJE:

  1. Koronawirus zakaża mózg? Potwierdzają to kolejne badania
  2. Zakaz hodowli zwierząt futerkowych wyrzuci na bruk tysiące rolników? Nie, to nieprawda

Takie zmiany skrytykowała Konfederacja, twierdząc, że uderzają one w hodowców. Lider partii, Krzysztof Bosak, napisał na Twitterze m.in., że stwierdzenie, iż życie zwierząt w klatce jest nieustanną męką to antynaukowe kłamstwo.

Źródło: One Green Planet
Foto: YouTube / New Horizon

Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj antyfake.pl na: Google News