Dziewczyna na hulajnodze elektrycznej
Autor Piotr Burakowski - 15 Lipca 2020

Nowy śmiertelny wypadek na hulajnodze, a przepisy wciąż niejasne

W warszawskim Śródmieściu doszło do wypadku. 23-latka i 27-latek jechali 30 czerwca po godz. trzeciej nad ranem pijani hulajnogą elektryczną. Jadąc, wywrócili się na ul. Mokotowskiej, a kobieta dziesięć dni później zmarła w szpitalu – podał w środę nadkom. Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy policji. Tymczasem przepisy dotyczące jazdy hulajnogą są wciąż niejasne.

Kamery zarejestrowały, że z przodu hulajnogi jechała 23-latka, a za nią stał 27-letni mężczyzna, który trzymał kierownicę. Chwilę później doszło do wypadku, choć nie nagrano momentu zdarzenia – twierdzi nadkom. Robert Szumiata.

Policjant poinformował, że kobieta z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala, gdzie zmarła 10 lipca. 27-latek usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i został tymczasowo aresztowany.

Hulajnogi nie są objęte jasnymi przepisami

Czy sprawa 27-latka jest jasna? Niekoniecznie, ponieważ do dziś nie uregulowano statusu hulajnogi elektrycznej.

– Nieszczęście polega na tym, że do tej pory tego nie zrobiono. Jadącego hulajnogą traktuje się jako osobę pieszą. Ministerstwo Infrastruktury zaproponowało projekt, zgodnie z którym hulajnogi elektryczne, nazywane urządzeniami transportu osobistego (UTO), dołączyłyby do grupy rowerów – komentuje w rozmowie z Antyfake.pl Wojciech Pasieczny, ekspert z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego i wiceprezes zarządu Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym.

Hulajnoga weszłaby więc do definicji UTO oraz roweru, lecz to wszystko jak na razie znajduje się w sferze opiniowania. Po wprowadzeniu projektu na jadącej osobie ciążyłyby takie same obowiązki, jak na kierującym rowerem. Innymi słowy, kierujący hulajnogą musiałby poruszać się po drodze dla rowerów i przejazdach dla rowerzystów, po chodniku zaś tylko w wyjątkowych sytuacjach i przy zachowaniu prędkości ruchu pieszego.

– Nie jest jednak jasne, jak szybko porusza się pieszy – pieszym może być dwudziestoletnia dziewczyna poruszająca się szybkim krokiem, ale i siedemdziesięcioletnia kobieta, która idzie znacznie wolniej. Pytanie więc, z jaką prędkością ma jechać rower czy hulajnoga – zwraca uwagę Wojciech Pasieczny.

Dodaje, że przed laty wyrzucono z Kodeksu drogowego przepis, zgodnie z którym rowerzyście nie wolno wjeżdżać na przejazd dla rowerzystów bezpośrednio przed nadjeżdżającym pojazdem.

– Nowy projekt nie przywraca tego przepisu. Zgłosiliśmy propozycję poprawki, żeby taki obowiązek jednak wprowadzić, bo hulajnogi rozwijają prędkość ponad 20 km na godzinę. Nie jest to osoba piesza, która porusza się przecież znacznie wolniej. Dlatego nowe propozycje w odczuciu naszej fundacji nie regulują do końca kwestii bezpieczeństwa – uważa wiceprezes zarządu Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym.

Tarcza antykryzysowa miała chronić przed lichwą. Tymczasem pozbawiła Polaków pieniędzyTarcza antykryzysowa miała chronić przed lichwą. Pozbawiła Polaków pieniędzyCzytaj dalej

Wypadek w Warszawie daje pole do dowolnej interpretacji

Wojciech Pasieczny zastanawia się, jak zakwalifikować mężczyznę, który doprowadził w Warszawie do wypadku, skoro nie był trzeźwy, a hulajnoga nie była środkiem transportu. – Czy jako nietrzeźwego pieszego, który spowodował wypadek? Czy jako nietrzeźwego kierującego rowerem? – pyta Wojciech Pasieczny. Zakłada, że w związku ze sprawą prawdopodobnie pojawi się dylemat natury prawnej.

Przypomnijmy, że kilka lat temu sąd w Lublinie musiał rozstrzygnąć, jak w ruchu drogowym zakwalifikować hulajnogę elektryczną. Organ uznał, że jadącego hulajnogą nie można traktować jako pieszego, ale nie pasuje też on do definicji rowerzysty. Sąd ostatecznie rozstrzygnął, że hulajnogę należy traktować jak motorower.

DZISIAJ GRZEJE:

  1. Agata Duda mówi, że zamiast z mediami, rozmawia z Polakami. Co przez ostatnie 5 lat zrobiła pierwsza dama?
  2. Sprawdzamy, jak wyniki wyborów mają się do 2015 r. Wzrosło poparcie dla Dudy

Chodziło o sprawę, w której pod autobus wpadł dziesięcioletni chłopiec jadący po chodniku hulajnogą elektryczną. Sąd uznał kierowcę winnym niezachowania ostrożności przy przejeżdżaniu przez pasy, ale zwrócił uwagę, że nieuważnie zachowywał się także chłopiec. W apelacji wyrok uchylono, zaś Sąd Najwyższy, który rozpatrywał kasację, utrzymał decyzję podjętą w drugiej instancji.

– Sąd może dowolnie interpretować przepisy, gdyż jest niezawisły, ale daje to też pole prawnikom, żeby np. zgłaszać apelacje, ponieważ hulajnoga elektryczna nie została zdefiniowana. W Polsce jest możliwość wprowadzenia właściwie w ciągu dnia czy nocy licznych zmian do Kodeksu karnego, do innych ustaw, a ten problem nasi rządzący jak gdyby pominęli. Owszem, istnieje projekt, ale moim zdaniem w dalszym ciągu ma on parę wad, chociażby odnośnie wspomnianej prędkości i kwestii wjazdu bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd – twierdzi Wojciech Pasieczny.

Zmiany miały wejść w życie 1 lipca

Dodajmy, że 1 lipca miało wejść w życie kilka nowych przepisów dotyczących ruchu drogowego, ale dotychczas nic się nie zmieniło. Wojciech Pasieczny sugeruje, by na razie podczas jazdy hulajnogą kierować się zdrowym rozsądkiem.

– Jadąc po chodniku, powinniśmy pamiętać, że jest to chodnik dla pieszych i to pieszy ma pierwszeństwo. Zresztą w rządowym projekcie rozporządzenia podkreślono, że kierujący hulajnogą ma ustępować pierwszeństwa pieszym, jednak to nie przeszło. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby kierujący hulajnogami jeździli po ścieżkach dla rowerzystów, bo osiągają prędkości porównywalne do kierujących rowerami. Doradzam, aby na przejściu dla pieszych zejść z hulajnogi i przeprowadzić ją przez jezdnię. Trzeba dać szansę kierowcy na zatrzymanie się – podsumowuje dla Antyfake.pl Wojciech Pasieczny.

Źródło: Antyfake.pl

Foto: Marek BAZAK / East News

Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj antyfake.pl na: Google News